Książki

Kto się boi wilka?

wolf-635063_1280Zacznijmy od małego testu.
Wyobraź sobie, że jesteś na spacerze w lesie. Zima w pełni, dookoła śnieg, mróz ostro trzyma. Idziesz dziarskim krokiem albo suniesz na nartach biegowych. I nagle przed tobą na drodze w odległości kilku metrów pojawia się wilk (zakładam, że odróżniasz psa od wilka i nie masz wątpliwości, że to na pewno ten drugi). Co robisz?
a) Momentalnie umierasz na zawał.
b) Robisz w portki ze strachu i dopiero wtedy umierasz na zawał.
c) Uciekasz z krzykiem, choć jesteś pewien, że wilk i tak rzuci się za tobą i rozszarpie cię na strzępy.
d) Padasz na ziemię i udajesz padlinę, bo przecież wilki padliny nie ruszą. Chyba…
e) Szybko pstrykasz wilkowi fotkę i od razu wrzucasz na fejsa, po czym wycofujesz się tyłem, nie spuszczając wilka z oczu.
f) Idziesz dalej przed siebie, nie przejmując się wilkiem, bo wiesz, że nic ci nie zrobi.

A gdyby nie był to jeden wilk, lecz cała ich wataha?…

Założę się, że większość z was wzięłaby nogi za pas, nawet nie podejrzewając się o zdolności sprinterskie godne Usaina Bolta. O ile uprzednio, oczywiście, nie dopadłby was zawał serca. Ja zrobiłabym dokładnie to samo. Przynajmniej jeszcze do niedawna. Bo przecież wiadomo, że wilki to żarłoczne bestie, które tylko czekają, by skoczyć człowiekowi do gardła, zagryźć, a potem pożreć do ostatniej kosteczki. Skąd wiadomo? Ano z bajek, filmów i… zasadniczo tylko stąd. Bo nauka ma na ten temat zupełnie inne dane.

O tym, że wilki nie zabijają dla przyjemności, że są bardzo rodzinne – opiekują się nawet chorym czy upośledzonym potomstwem, że w zimie wcale nie cierpią głodu, bo w poruszaniu się po śniegu i lodzie mają niekwestionowaną przewagę nad jeleniem czy sarną, że po zwierzęta domowe sięgają tylko wtedy, gdy wataha została osłabiona na skutek ingerencji człowieka i nie jest w stanie skutecznie zapolować na zwierzynę leśną, że przywództwo w wilczej watasze nie opiera się na sile i fizycznej przewadze, lecz doświadczeniu i autorytecie, że wilki tylko z pozoru wyglądają tak samo, a w istocie każdy z nich ma inny rysunek na pysku, który znamionuje charakter danego osobnika, i że niczego się tak nie boją jak człowieka – o tym wszystkim dowiedziałam się z książki Adama Wajraka „Wilki”.
Adam Wajrak jak większość z nas wyrósł w przeświadczeniu, że wilk to niebezpieczna bestia, ze spotkania z którą nie można ujść cało. Dopiero wyjazd do Puszczy Białowieskiej i spotkanie oko w oko z wilkami pozwoliły mu pozbyć się tego lęku.
Oczywiście, nie chodzi o to, żebyśmy teraz rzucili wszystko i jechali w Puszczę Białowieską albo w Bieszczady oswajać swój lęk przed wilkami. Na początek wystarczy przeczytać książkę Wajraka. Inne spojrzenie na wilki – gwarantowane.

img_20170214_164004

Skoro wilk tak bardzo boi się człowieka, to dlaczego człowiek boi się wilka? Nie ma ku temu żadnych realnych podstaw. Więc może ten nasz ludzki strach to tylko zasłona dymna, żeby bezkarnie zabijać wilki, bo zabijanie po prostu sprawia nam przyjemność (oczywiście, generalizuję tutaj mocno, bo wiadomo, że nie każdy człowiek ma w sobie potrzebę zabijania i dominacji – na szczęście!). Dziś, choć w Polsce wilki objęte są ścisłą ochroną, nadal giną z ręki człowieka – w kłusowniczych wnykach czy podczas nielegalnych polowań. A media już próbują podkręcać atmosferę strachu, bo przecież wilków w Polsce przybywa, więc za chwilę przyjdą po nasze krowy, owce, psy i dzieci.

Z książki Adama Wajraka o wilkach wybrałam dla was dwa cytaty.
Pierwszy to smutna refleksja po nieudanej próbie ratowania wilka wyciągniętego z wnyków.

„Zbój był czwartym wilkiem z obrożą telemetryczną, którego w ciągu czterech miesięcy zabiły wnyki. Chytra została przecięta na początku listopada, Ruda zadusiła się w pętli dwa tygodnie później, Hardą, kolejną wilczycę z obrożą, znaleziono we wnykach w białoruskiej części Puszczy, i teraz Zbój. To były wilki, o których śmierci wiedzieliśmy dzięki obrożom.
Po tym wszystkim odwiedził nas w domu Piotrek Jachowicz.
– Dobrze, że przynajmniej umarł w cieple, że próbowaliśmy go ratować, że nie daliśmy mu umrzeć w tych rzygach – powiedział na pocieszenie. Ale ja miałem w głowie co innego. Spokoju nie dawała mi myśl o człowieku, który zastawił wnyki. Zapewne nie postawił ich na wilka. Zbój złapał się przez przypadek. Kłusownik podchodził do szarpiącego się wilka przynajmniej dwa razy. Każda wizyta wywoływała strach Zbója i ból od wrzynającej się coraz bardziej pętli. Dlaczego nie zdobył się na litościwy cios siekierą? Nie zatłukł go, jak to robią kłusownicy, gdy znajdą coś żywego we wnykach. Bał się? Nie chciało mu się? Kim jest ten ktoś, kto przychodził co kilka dni do wilka po to tylko, aby sobie popatrzeć na jego agonię?” (s. 238-239)

I drugi – broń Boże nie jest to opis polowania, ale próby pochwycenia wilków w celu założenia im obroży telemetrycznych, dzięki którym można monitorować aktywność zwierząt oraz trasy ich wędrówek.

„Taki zamaskowany i przycupnięty przy drzewie czekałem na wilki. Najpierw usłyszałem, że nagonka ruszyła. Głosy zbliżających się ludzi były jeszcze bardzo daleko, kiedy pojawił się on. Wielki, piękny szary wilk. Biegł sobie niespiesznie spokojnym truchtem niemal prosto na mnie. Gdy mnie mijał, przytuliłem się do pnia, a gdy wychyliłem się zza niego i zobaczyłem tylko puszysty ogon, podniosłem się i wyszedłem zza drzewa. Stojąc niemal dokładnie za nim, powiedziałem: Hej! Wilk odwrócił się, spojrzał na mnie i wystrzelił biegiem jak z armaty. A spod jego ogona wystrzeliła czarna maź. Poszedłem kawałek za nim. Rzadka kupa rozbryzgana na śniegu znaczyła drogę ucieczki. Z przerażenia puściły mu zwieracze. Nie złapał się. Nie pamiętam, czy przeskoczył sieci, czy uderzył w nie tak, że się tylko od nich odbił. To nie było jednak ważne. Zrobiło mi się strasznie głupio i smutno, że jestem przedstawicielem gatunku, którego inne istoty tak panicznie się boją. Ale też tego dnia ostatecznie i raz na zawsze przestałem się bać wilków.” (s. 138-139)

Więc teraz, jeśli los się do was uśmiechnie i spotkacie na swej drodze wilka – a niewątpliwie takie spotkanie należy traktować jako uśmiech losu, gdyż nielicznym jest ono dane – nie musicie już umierać na zawał ani uciekać z krzykiem i paniką w oczach. Nie chwytajcie też zaraz za telefon czy aparat, żeby zrobić zdjęcie, bo najprawdopodobniej od razu spłoszycie wilka. Stańcie w bezruchu i po prostu patrzcie, chłońcie całym sobą ten widok, starając się zapamiętać każdy szczegół – charakterystyczny rysunek na pysku, kolor sierści, grubość ogona, postawę ciała. A gdy już się napatrzycie, to możecie spróbować zawyć. Serio. Wilki odpowiadają na nasze nieudolne próby naśladowania ich wycia. Może los uśmiechnie się do was po raz drugi i wilk wam odpowie.

Dla mnie każde spotkanie z dzikim zwierzęciem – czy to sarną, jeleniem, lisem, a nawet bocianem czy dzięciołem – jest niezwykłym przeżyciem i małym świętem. Spotkanie z wilkiem byłoby jak Gwiazdka połączona z Urodzinami i szóstką wygraną w Lotto.

Dagmara

animal-1284276_1280

 

 

 

 

5 myśli na temat “Kto się boi wilka?

      1. Dziękuję bardzo 🙂 Choć sama nie nazwałbym tego recenzją. Recenzja kojarzy mi się ze szkołą i sztywnym schematem tej formy wypowiedzi. To raczej refleksja po lekturze. Próba zaintrygowania innych książką, która mnie urzekła.

        Polubienie

  1. Adam Wajrak to niesamowita postać. Podziwiam faceta. Czytałam ciekawy wywiad z nim w jakiejś gazecie o puszczy. O tym jaki to mikrokosmos, że każdy element ma znaczenie, a my ludzie niszczymy ten ekosystem. gdyby tak wszyscy, albo chociaż część z nas miała taki stosunek do przyrody, ekologii… no i już dzięki tobie, dagmara, i panu wajrakowi nie będę uciekała przed wilkiem, jeśli go kiedykolwiek spotkam, po prostu przytulę się do pnia drzewa i będę podziwiać… 🙂

    Polubienie

    1. Strasznie zazdroszczę Wajrakowi tego życia w Puszczy Białowieskiej i obcowania na co dzień z pięknem i geniuszem przyrody. Bardzo polecam Ci te „Wilki”! Książka rozwiewa wiele mitów na temat wilków. A Ty chyba gdzieś z Lubuskiego pochodzisz? Tak mi się coś kojarzy. W Lubuskiem wilki są! I to całkiem spora grupa. Ponoć przedostały się na te tereny z Niemiec. Więc Moja Droga tylko tropić i się zachwycać 🙂 Ja teraz czytam „Sekretne życie drzew”. Fenomenalna książka autorstwa niemieckiego leśnika. O 180 stopni zmienia patrzenie na drzewa. Już chyba nigdy nie odłamię żadnej gałęzi, nawet bazi nie zerwę! Książka absolutnie obowiązkowa, szczególnie w kontekście masowej wycinki drzew w Polsce.

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do Agnieszka Anuluj pisanie odpowiedzi